wtorek, 3 lutego 2015

,,Nie ważne ile masz punktów pod koniec meczu. Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to nie jest zwycięstwo."

 Ohayo, world! 
Wybaczcie że postów nie było, choć miałam taki cichutki zamiar pisania ich częściej... Nastąpiło u mnie tzw. zacięcie lub niedobór weny twórczej. Było co było, jest co jest.
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
 Postanowiłam trochę urozmaicić (jeżeli da się go jeszcze uratować) ten blog. W taki prosty sposób, że będę na urządzeniu przenośnym pisać częściowo wpis, by go potem przepisać. Przez to wpisy może będą trochę dłuższe. W najgorszym wypadku poniecham ten pomysł jeżeli Wam do gustu nie przypadnie.

#Rano:
Morfeuszu, ratuj. Prawie całą noc nie spałam. Powód? Mały terminator z wbudowaną tarką w postaci języka. Przechodziła, wierciła się oraz lizała twarz. A gdy sobie odchodziła, zaczynała niczym ninja z Konohy biegać po ścianach i włazić do szafki, przy okazji wywalając parę rzeczy. Kocie, co ja ci zrobiłam? 


#Popołudniu:



Właśnie jedziemy do sklepu zakupić zakupy na wyjazd, w tym dodatkowo prezent na urodziny koleżanki siostry (nawet nie wiem jak ma na imię ta znajoma, kiepskie ze mnie rodzeństwo xd). Jak zwykle ja na to ,,Super, ale beze mnie". No więc jak napisałam wcześniej, jadę ku sklepowej zagładzie, a na poprawę humoru (sarkazm) odwiedzimy jeszcze parę innych mordowni. Czy tylko ja w tym domu uważam że niedziela istnieje po to żeby wstawać w południe, przez cały dzień nie robić nic szczególnego i przypomnieć sobie o zadaniu z matmy późno w nocy?



#Teraz:

 Pozdrowienia z podłogi. Ot tak z nudów postanowiłam znów wysłuchać ten piękny śmiech Kiry z Death Note'a, nieszczęśliwie jednak miałam (i mam) głupawkę. Jeżeli nie jesteś fanem anime, wręcz go nie cierpisz, i tak zachęcam do obejrzenia w czasie smutku. Proponuję założyć słuchawki i ściszyć dźwięk. Niestety, rosyjski dubbing rozczarował.
                                                            ~ŚMIECH~ 




Środa:


Karpacz celem, kuzyni kompanami, a śnieg nas wita. Zanim wejdziemy do pokojów, trzeba pójść odebrać narty, bo po kiego grzyba zrobić to później? Narty odebrane. A może teraz na miasto? Najlepiej na około! SUPER (brak sarkazmu, no może trochę). Po drodze zahaczamy o ciemny las, przy okazji opowiadając wszelakie mroczne historie jakie kiedykolwiek usłyszeliśmy narządem słuchu. Nie odstępując od zwyczajów, byłam gdzieś po środku. Miedzy "młodymi"- niektóre odpały są naprawdę hmn... nie wypowiem się. /jeżeli to czytacie, to *Hej, jak tam moi drodzy kuzyni? :D" Z drugiej strony dorośli. W całej dużej rodzinie jestem kimś mniej więcej typu Nico z Percy'ego Jacksona.
Och, nie ma drożdży! To do biedronki. Już wreszcie kasy! Iiii... Sru! /oooch/ sklep przemówił. Nie ma prądu, jak i w całej głównej (czytać ciekawszej) części miasta. Powrót był baaardzo emocjonujący.



Czwartek:


Dzień całodniowego zjazdu na nartach. Yaay. Czyli jak zwykle.
**
JESTEM KOSTKA LODU.
Polar zdrajca, spodnie niczym. Po godzinie jeżdżenia palce z obu wysokości bolały, a lewa stopę zostawiam bez komentarza. Tylek zapewne odpadł gdzieś na gorze. Jak tu porządnie założyć kominiarkę, gdy zakrywając nos, prowadzi okulary do zaparowania. Pomińmy to, było zajefajnie. Ulubiony tor- oczywiście 2- 1 był oblodzony a trojka jest zbyt spokojna. Ogółem mówiąc to są to 3 drogi prowadzące do tej jednej głównej. Czy trochę nie przynudzam?
Piątek:

N-A-R-T-YWieczorem- bitwa na śnieżki z młodszymi kuzynami i siostra. Skończyło się na strzelaniu blokami-lodu-o-średnicy-30-cm. Jak zwykle. Na sam koniec rzucaliśmy się na górki niczym Gollum za pierścieniem do wulkanu. Nie był to szczególny dzień, wiec nie powinniście się spodziewać czegoś innego.
Sobota:
 Bosz.., jak bardzo nie chciało mi się wstawać...


Wraz z młodszą częścią rodzinki wspominaliśmy wszystkie nasze "suchary i teksty", które najbardziej wspominamy.
,,Taki z niego Turek, jak z koziej dupy sznurek"-Kiepscy, nominacja:ferie 2014
,,Nie ruszaj się, ty wypierdku nosorożca''-film o księciu przeprowadzonym do Queens w USA,nominacja:wakacje 2014
,,Trzeba pomścić tego małego lemura!''-Aluś, kuzyn najmłodszy. Nominacja:tegoroczne ferie
Musze wyjaśnić XD. Siedzieliśmy sobie, radosne "dzieciaki" w restauracyjnym barze, część z nas miała już swoje dania. Nagle z miseczki kuzyna ześlizgnął nagle widelec. Popatrzaliśmy przez okno, i z nijakiego powodu zrzuciłam winę *żartobliwie* na mała dziewczynkę w różowej kurteczce i czapce wilka. 'Patrzcie na ta małą niewinna dziewczynkę. Pewnie kichnęła i widelec się zsunął. Widzicie ten wzrok? To wzrok.mordercy. To ona jest winna!" No i mam beke.
Na to on ,,Trzeba pomścić tego małego lemura!". No i teraz każdy ma beke. 
Może nie było śmieszne, śmieszność tego śmiechosprawiającego śmiesznego żartu wynika.z śmiechopodobnego kontekstu i chwili     
Tak, zdaję sobie sprawę że popełniłam masę błędów. dziękuję za uwagę 




Ranek- normalnie ludzie vs. ja DA FACE



     ,,Aby przetrwać kryzys, najlepszy jest uśmiech, choćby i sztuczny.              Ludzie stosunkowo łatwo się na to nabierają, wyczytałem to w jednej książce."
~Sai, Naruto Shippuuden Uwielbiam ten cytat >.<

                                          cytat z tematu: Kuroko Tetsuya, Kuroko no Basuke